SAGA Egmont
Zaczarowany Zamek 11 - Syreni Śpiew
tytuł oryginału Det fortryllede slot 11 - Havfruens sang
przełożyła Agnieszka Sivertsen
Copyright © 2010, 2018 Peter Gotthardt i SAGA
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788711870013
1. Wydanie w formie e-booka, 2018
Format: EPUB 2.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA oraz autora.
SAGA Books, spółka wydawnictwa Egmont
Cześć! Nazywam się Ania, ale moi przyjaciele mówią na mnie Nutka, lub Smutka, jeśli się na mnie gniewają. Interesuję się muzyką, śpiewem i tańcem.
Hej! Wszyscy nazywają mnie Grzywa, ale tak naprawdę mam na imię Siri. Kocham wszystkie zwierzęta, a moim największym marzeniem jest posiadanie konia.
Serwus! Jestem Karolina, dla znajomych – Patyk. Uwielbiam oglądać filmy i czytać książki. W naszej paczce dbam o to, żebyśmy nie wpadły w zbyt duże tarapaty. To ja opowiem wam o naszych przygodach. W miasteczku, w którym mieszkamy znajduje się stary dom, nazywany Zamkiem. To tajemnicze miejsce, w którym dzieją się niestworzone rzeczy.
Ten dzień zaczął się fatalnie. Z dziewczynami spędzałyśmy czas u mnie w salonie, i nie miałyśmy najmniejszej ochoty ruszać się z miejsca. Na zewnątrz było zimno i szaro buro. W dodatku padał deszcz ze śniegiem. Nie istnieje na świecie nic gorszego od takiej chlapy.
Co za nuuuuda – westchnęła Grzywa – Wymyślcie, co będziemy dzisiaj robić!
Czemy akurat my? - syknęła Nutka – Sama wpadnij na jakiś pomysł!
Czułam, że lada chwilą rzucą się sobie do gardeł. Od czasu do czasu, gdy jesteśmy w złym humorze, potrafimy się nieźle pokłócić.
A może pójdziemy do Zamku? – zaproponowałam.
W taką pogodę? – skrzywiła się Grzywa.
Chyba lepsze to, niż siedzenie w domu i patrzenie w sufit – odpowiedziałam.
… I niż kłótnie – pomyślałam.
No dobra – zgodziła się, podnosząc się z miejsca – Żeby chociaż tam była ładna pogoda.
Ubrałyśmy kurtki, naciągnęłyśmy czapki i truchtem pobiegłyśmy do Zamku. Zamek to stary, opuszczony dom. Kryje w sobie tajemnicę. Gdy wchodzimy do środka i przechodzimy przez jedne ze znajdujących się w nim drzwi, przenosimy się do innego świata. Za każdym razem gdzie indziej. Najdziwniejsze jest jednak to, że nawet jeśli nie ma nas przez kilka dni, zawsze gdy wracamy jest ta sama godzina, która była, jak wyruszałyśmy. Tak jakby czas się zatrzymywał na czas naszej podróży.
Wybrałyśmy kolejne drzwi, otworzyłyśmy je i ruszyłyśmy ciemnym korytarzem. Za każdym razem próbuję zauważyć przejście między drzwiami i dotarciem do innego świata, ale nigdy mi się to nie udaje.
Tym razem znalazłyśmy się w szopie. Podłoga była wyłożona deskami, a w powietrzu unosił się ostry zapach smoły. Panował mrok, więc szłyśmy po omacku.
Ała! Moje biedne kolano! – jęknęła Nutka – Uderzyłam się o coś twardego.
W końcu Grzywie udało się znaleźć drzwi, a gdy je otworzyła, do środka łuna światła. Wyszła na zewnątrz.
Łódź! – wykrzyknęła Nutka – Uderzyłam się o kajak! Co to za głupek, chowa swoją łódź w szopie ogrodowej!
Nie jesteśmy w ogrodzie! – zawołała Grzywa – Wyjdźcie i same zobaczcie!
Tak też zrobiłyśmy. Przed nami rozciągała się szeroka piaszczysta plaża i niskie wydmy.